nakreche

narty, na wiele sposobów, subiektywnie


1 komentarz

Góry gór

Góry Atlas w niczym nie przypominają reszty Maroka – rzecz jasna – w naszej świadomości Afryka to pustynia albo przynajmniej palące słońce, a nie ośnieżone czterotysięczniki. Ale jest jeszcze coś co je wyróżnia. To berberyjskie plemiona zamieszkujące Atlas, które nigdy nie zostały całkowicie podbite przez arabskich najeźdźców. Po dziś dzień berberyjska tradycja nie została zapomniana: ludzie w berberyjskich wioskach inaczej się ubierają (dominują krzykliwe kolory), to kobiety wybierają sobie mężów, a sami Berberowie mają często jasną karnację, niebieskie oczy a nawet rude włosy. Ciężko uwierzyć, ale Beberowie w Maroku naprawdę nie płacą podatków – uważają się za ludzi wolnych i są bardzo dumni ze swojej przynależności kulturowej. Trzeba też uważać, by nie nazwać Berbera – Marokańczykiem, bo można go w ten sposób obrazić.

Sam Atlas Wysoki bardzo przypomina mi kirgiskie Tien-Szan. Tysiące kilometrów kwadratowych idealnie płaskiego terenu i nagle, góry strzelają stromo w niebo. Tak bardzo różni się to od Tatr czy Alp, gdzie od Myślenic (albo od węzła Voralpen), zaczynamy wjeżdżać serpentynami między pagórki, ale do wysokich gór – inaczej niż tu – jeszcze daleka droga.

Atlas Wysoki w języku berberyjskim to „Idraren Draren” – czyli góry gór. Przedwczoraj wrzucałem fotki wielbłądów i palm na ich tle – w drodze do nich. Dziś rzut oka z tej drugiej strony.


1 komentarz

Afryka zjechana…

Tak w dużym skrócie: kompletnie nie kumam o czym ci ludzie rozmawiają (z wzajemnością). Rosyjski, angielski i niemiecki nie działa. Nawet w stopniu słów podstawowych. Tu tylko francuski i arabski. Po arabsku umiem tylko przekląć i się przywitać. Po francusku dodatkowo zapytać o samopoczucie, zamówić jedzenie i kieliszek domowego wina. Więc tak sobie tu mówimy. Ja sobie, oni sobie. Dziś rano dowiedziałem się że główne krzesło na 3200 będzie wyłączone. Powtarzali tylko „prezidą” i „szef”. Nie wiem czy prezidą im zabronił włączać czy może nie raczył się pojawić a tylko on umie to odpalić. Ciężko powiedzieć. Nie chodzi do tej pory.

Na wielkie szczęście wziąłem foki. Więc wyholowałem się wyrwirączką jakieś 200m w górę i wlazłem na jakieś 3100-3200. Trochę bez kondycji jestem niestety, sprzęt też zdecydowanie nie na czyste skitury, no ale jakoś poszło. Tylko że chyba tempem lepiej się nie chwalić.

Zjazd w miarę ok. Spadło dużo śniegu 4-5 dni temu, ale od tamtego momentu full lampa, więc warunki pogarszają się z każdą godziną

W każdym razie Afryka zjechana.


4 Komentarze

Hello Africa, tell me how you doing!

W podróży najbardziej liczy się ekipa… To prawda… Uwielbiam jechać na drugi koniec świata z Kubą, czy z Rafałem. Nawet gdy wiem, że ten drugi będzie jęczał, że podróż zajęła nam więcej czasu niż damy radę zjechać – wiem, że potem będziemy takie wyprawy wspominać przez lata. Ekipa jest cholernie ważna przy naszych eskapadach. Wiem, że na chłopakach mogę zawsze polegać. Tak jest lepiej, bezpieczniej, pewniej.

Ale czasem można zjeżdżać też bez ekipy – i jestem przekonany, że wcale nie musi być źle. Tak było na Alasce, tak było w Chile. Tak jest teraz. Wyjeżdżam z Marrakeszu, by zjechać parę razy solo w Atlasie Wysokim, w Maroko. Nie jeździłem jeszcze nigdy w Afryce. To mój piąty kontynent na nartach, poza trasą. I zostały jeszcze tylko dwa! 😉

Palmy i wielbłądy – a w tle ośnieżone szczyty potężnego Atlasu Wysokiego. Dziś będę spał na 2600.


7 Komentarzy

Polacy na K2 czyli stu tragarzy…

Tak, to nie pomyłka: stu tragarzy. http://wyborcza.pl/7,154903,22849620,polscy-himalaisci-w-drodze-pod-k2-od-10-do-70-stopni-i-pod.html
Stu tragarzy potrzebuje grupka Polaków, która dostała bańkę od rządu, by zdobyć K2. Wspinanie i himalaizm to piękny sport – szczególnie wejścia w stylu alpejskim…

Poza tym – samotne obcowanie z górami, wsłuchanie się w siebie, natura i cisza wkoło… To jest coś czego ja szukam w górach. A stu tragarzy… Ciekawym, czy media napiszą, gdy któryś z nich zginie, albo straci z powodu odmrożeń palce czy dłoń… Pochylą się wtedy dziennikarze?
I nie: nie hejtuję, niech sobie robią co chcą – mają w końcu naszą kasę… Życzę im, by się udało i pewnie będę śledził te wszystkie wiadomości… Chcę tylko powiedzieć, że jednak stu tragarzy to NIE jest moja wrażliwość. Znacznie większy podziw niż ta grupka, budzi we mnie np. Kurtyka, Raganowicz czy Tomaszewski.

I jeszcze jedno – smutne, że strony kręcące bekę z samorozwoju i coachingu, drą przy okazji łacha z himalaizmu:

 


4 Komentarze

Poza nartami

Istnieją recenzje książek zamówione przez wydawcę, istnieją też recenzje pisane po znajomości, albo na bieda-blogach „za książkę” i istnieją wreszcie recenzje niezależne. Tych ostatnich jest bardzo niewiele, i właśnie do tej ostatniej kategorii zaliczam recenzje Beaty Słamy słynącej z ciętego, ironicznego pióra, której teksty powodują często zamęt w środowisku górskim. Słama została nawet niedawno zlinczowana przez koterię paru niepodpisanych z nazwiska bieda-wydawców za krytyczne wypowiedzi o ich książkach, czy gazetach.

Powiem szczerze, że właśnie jej recenzji obawiałem się najbardziej – a to, że może wyjmie jakieś niefortunne sformułowanie z kontekstu, że obśmieje styl albo treść, i że podsumuje, bym jednak lepiej pozostał przy jeździe na nartach a nie pisaniu. No i w ostatnich „Tatrach” ukazał się jej obszerny tekst z recenzjami kilku książek górskich. Dostało się znowu kilku wydawcom, autorom i redaktorom – z czego wnioskuję, że Słama próbą linczu niebardzo się przejęła.

Z tym większą satysfakcją wrzucam tu stronę z recenzją „Poza trasą” – bo lepszej nie mógłbym sobie wymarzyć! Przeczytajcie tylko! Jeśli natomiast chodzi o same „Tatry” – tematem przewodnim numeru są dzieciaki w górach – jest m.in. o tym jak je chronić ale też jak bezpiecznie otwierać im przestrzeń. Znajdziemy tam jak zwykle sporo aktualności o TOPR i TPN, a do tego wywiady ze wspinaczami i obszerne omówienie tatrzańskiej fauny. Tatry do kupienia online: http://tatry.tpn.pl

A co z moją książką? Nie chcę zapeszać, ale muszę się pochwalić, że prowadzę rozmowy z jednym z wydawców zza oceanu dotyczące wydania „Poza trasą” po angielsku!!! Czy wydanie „Off Track” jest w ogóle możliwe? Ciężko w to uwierzyć, tym bardziej, że znalazłbym się w naprawdę wąskim gronie przekładanych polskich autorów, i byłbym bodaj jedynym (?) piszącym na górskie tematy. Cóż, w ciągu paru miesięcy pewnie będzie wiadomo…

Poza tym, idzie sezon, więc nawet jeśli nie interesuje Was mój książkowy reportaż, w „Poza trasą” znajdziecie sporo „mięsa” – a więc informacji logistycznych i narciarskich mogących się przydać w podróży w te wszystkie opisywane dzikie miejsca. Polecam!

Książka do kupienia online tutaj: https://goo.gl/8Cb4hv – zostały też pojedyncze sztuki w empikach w większych miastach – dostępność do sprawdzenia tu: https://goo.gl/cGkZUh


Dodaj komentarz >

Jak pisze Lonely Planet: „60 milionów lat temu doszło do dramatycznego zderzenia dwóch płyt tektonicznych: płyty euroazjatyckiej i afrykańskiej”. W wyniku tej kolizji, na terenie obecnego Maroka wypiętrzyły się góry: Atlas Wysoki, dzięki czemu można dziś pojeździć na nartach w Afryce. Śnieg pada tam od grudnia do marca. No i mam już bilety: Marakesz, połowa lutego. Lecę solo i też uwielbiam takie wyjazdy.

PS. A jak warun będzie słaby, to najwyżej pogadam z lokalsami, zjem trochę kuskusu, skręcę gibona no i kupię jakiś dywan.*

*) maroko słynie z kuskusu, uprawy marihuany i produkcji dywanów.

 


4 Komentarze >

Jedyna otwarta w październiku ślizgawka w Warszawie: Torwar.

Zima idzie do nas wielkimi krokami. W skrócie:

1. w Tatrach posypało i pojawili się pierwsi freeriderzy. (choć u mnie wciąż bardziej łyżwiarsko niż narciarsko – foto po prawej)

2.  z wydarzeń, w Warszawie w najbliższy weekend mamy Snow Expo – niestety nie będzie mnie, ale jeśli ktoś nie ma co robić – pewnie warto wpaść.

3. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że czytelnikom i redaktorom spodobał się mój ostatni reportaż w Logo, bo w kolejnym, grudniowym numerze, będę miał kolejny! Tym razem dostałem aż 6 stron i powiem Wam, że jestem trochę dumny! Poniżej foto bieżącego, listopadowego numeru – zachęcam do odwiedzenia najbliższego kiosku, bo ten numer jest bardzo narciarski.

Logo, Listopad 2017