Góry Atlas w niczym nie przypominają reszty Maroka – rzecz jasna – w naszej świadomości Afryka to pustynia albo przynajmniej palące słońce, a nie ośnieżone czterotysięczniki. Ale jest jeszcze coś co je wyróżnia. To berberyjskie plemiona zamieszkujące Atlas, które nigdy nie zostały całkowicie podbite przez arabskich najeźdźców. Po dziś dzień berberyjska tradycja nie została zapomniana: ludzie w berberyjskich wioskach inaczej się ubierają (dominują krzykliwe kolory), to kobiety wybierają sobie mężów, a sami Berberowie mają często jasną karnację, niebieskie oczy a nawet rude włosy. Ciężko uwierzyć, ale Beberowie w Maroku naprawdę nie płacą podatków – uważają się za ludzi wolnych i są bardzo dumni ze swojej przynależności kulturowej. Trzeba też uważać, by nie nazwać Berbera – Marokańczykiem, bo można go w ten sposób obrazić.
Sam Atlas Wysoki bardzo przypomina mi kirgiskie Tien-Szan. Tysiące kilometrów kwadratowych idealnie płaskiego terenu i nagle, góry strzelają stromo w niebo. Tak bardzo różni się to od Tatr czy Alp, gdzie od Myślenic (albo od węzła Voralpen), zaczynamy wjeżdżać serpentynami między pagórki, ale do wysokich gór – inaczej niż tu – jeszcze daleka droga.
Atlas Wysoki w języku berberyjskim to „Idraren Draren” – czyli góry gór. Przedwczoraj wrzucałem fotki wielbłądów i palm na ich tle – w drodze do nich. Dziś rzut oka z tej drugiej strony.
Pingback: Narty w Afryce – Atlas Wysoki: co robić? jak żyć? | nakreche