nakreche

narty, na wiele sposobów, subiektywnie


4 Komentarze

Hello Africa, tell me how you doing!

W podróży najbardziej liczy się ekipa… To prawda… Uwielbiam jechać na drugi koniec świata z Kubą, czy z Rafałem. Nawet gdy wiem, że ten drugi będzie jęczał, że podróż zajęła nam więcej czasu niż damy radę zjechać – wiem, że potem będziemy takie wyprawy wspominać przez lata. Ekipa jest cholernie ważna przy naszych eskapadach. Wiem, że na chłopakach mogę zawsze polegać. Tak jest lepiej, bezpieczniej, pewniej.

Ale czasem można zjeżdżać też bez ekipy – i jestem przekonany, że wcale nie musi być źle. Tak było na Alasce, tak było w Chile. Tak jest teraz. Wyjeżdżam z Marrakeszu, by zjechać parę razy solo w Atlasie Wysokim, w Maroko. Nie jeździłem jeszcze nigdy w Afryce. To mój piąty kontynent na nartach, poza trasą. I zostały jeszcze tylko dwa! 😉

Palmy i wielbłądy – a w tle ośnieżone szczyty potężnego Atlasu Wysokiego. Dziś będę spał na 2600.


Dodaj komentarz

To był dobry sezon…

Najprawdopodobniej nici z Chile/Argentyny (ceny biletów nie spadły tak bardzo jak liczyłem) – jest zatem dobry moment, by podsumować sezon i wrócić pamięcią do najlepszych chwil. Właśnie dostałem kolejną porcję fotek od Bob’a, którego poznaliśmy z Rafałem za kołem podbiegunowym, kiedy lataliśmy jednym helikopterem – jest więc też okazja by wrzucić na bloga jakiś świeży materiał.
W 2016/2017 działo się sporo:

  • Dwa razy Włochy po trasach i wycinanie dziur w muldach na pełnym furkocie
  • Tydzień w Tatrach i nauka jazdy moich wspaniałych córek
  • Przygoda w Iranie, która wywarła na nas tak ogromne wrażenie, że dodajemy to miejsce do naszej stałej listy wypadowej
  • Heliski w Laponii za kołem podbiegunowym
  • Last, not least: WYDAŁEM KSIĄŻKĘ! Kto jeszcze nie kupił – ten trąba ====> LINK

Na początek film z Iranu z kilkoma nowymi ujęciami odgrzebanymi z kart GoPro:

Tu film z nauki moich córek w Witowie:

No i kilka fotek od Boba:

-ph. Bob Mazarei

-ph. Bob Mazarei

-ph. Bob Mazarei

W zupełności wystarczyłoby by każdy przyszły sezon był równie udany jak ten. Było świetnie!


1 komentarz

Test plecaków JetForce: Black Diamond i Pieps

Powoli przetwarzam video z naszego ostatniego wypadu za koło podbiegunowe. Tym razem video z testu plecaków Jetforce: Black Diamond Halo 28 i Pieps Tour Pro 34. Zobaczcie.

Z racji ograniczonego czasu trwania video, należałoby dodać jeszcze parę punktów dla porządku:

  • Oba plecaki mają dedykowane pasy do noszenia nart sposobem „na ukos”; przypięte w ten sposób narty pozwalają na uruchomienie poduszki. Niestety plecaki nie mają możliwości noszenia nart sposobem A-frame – rzecz jasna właśnie ze względu na poduszkę
  • Black Diamond Halo ma możliwość noszenia kasku na dwa sposoby: jako „garb” oraz pod plecakiem – oczywiście kask nie przeszkadza w uruchomieniu mechanizmu wyzwolenia poduszki
  • Oba plecaki mają jeszcze małe kieszonki do noszenia drobiazgów: obok kieszeni głównej, oraz jeszcze mniejsza w pasie biodrowym


Dodaj komentarz

Genialne przeceny na narty freeride w Laponii

Wiem, że wciąż wiszę notkę o Laponii (przepraszam – praca mnie przygniotła). W międzyczasie, na szybko sugestia dla wszystkich ludzi którzy wybierają się do Laponii na “spring skiing”: promocje na narty freeride.

ceny są w Koronach Szwedzkich (SEK), a ich obecne osłabienie zachęca do zakupów jeszcze bardziej…

Intersport w Kirunie jest bardzo dobrze zaopatrzony w narty freeride, i na koniec sezonu (przełom kwietnia i maja) ma BARDZO dobre promocje, jakich nie spotkacie nigdzie w Polsce. Jeśli pasują Wam narty sprzed kilku sezonów w cenach grubo poniżej 1000 PLN – warto zastanowić się i zaplanować z góry odnowienie sprzętu. Zaznaczam, że nie jest to sytuacja jednorazowa: identycznie było rok temu – z tą różnicą, że teraz zrobiłem fotki i to udokumentowałem. Bilet do Kiruny kosztuje w promocjach poniżej 1000PLN z Warszawy i Gdańska w obie strony, można więc tu za rok przylecieć, pojeździć, przelecieć się na jednym z najtańszych heli w Europie, a także odnowić sprzęt.

Wrzucam tu parę przykładów:

  • Volkl Shiro 193cm, 119mm pod butem, pełen rocker – ok. 820 PLN
  • Dynastar Cham 184cm, 115mm pod butem – ok. 780 PLN
  • Nordica Girish 193cm, 110mm pod butem – ok. 980 PLN

Tak – to są faktycznie narty sprzed paru sezonów (i to raczej sprzed 4-5 niż sprzed 2-3), ale również na te nowsze są ISTOTNE przeceny (chociaż nie aż tak dobre jak te powyżej – raczej 30-50%). Są też oczywiście narty trochę krótsze, są dla kobiet, są bardziej na tury. Ja z racji wzrostu i innych preferencji zwróciłem uwagę właśnie na te.


Dodaj komentarz

Test plecaka Pieps Jetforce

Zalety Pieps JetForce:

  • Możliwość kilkukrotnego użycia w ciągu dnia
  • Po użyciu – brak konieczności napełniania/uzbrajania plecaka w specjalistycznych punktach, kupowania nabojów, itd – natychmiast po złożeniu plecak jest gotowy do ponownego użycia
  • Po paru minutach od uruchomienia balonu wentylator zmienia kierunek i automatycznie chowa balon. W scenariuszu zasypania daje to dodatkową komorę powietrzną do oddychania.
  • Przemyślane mocowanie nart do plecaka (jednak brak możliwości A-frame, ze wzg. na poduszkę)
  • Dwie niezależne kieszenie, dobre rozplanowanie, łatwy dostęp

Wady Pieps JetForce:

  • Dodatkowa waga baterii
  • Jak każdy plecak z poduszką – po uruchomieniu JetForce stawia istotny opór aerodynamiczny i utrudnia znacznie wyjechanie z pędzącej lawiny
  • Bateria i wentylator zajmują dużo miejsca – w efekcie z plecaka ponad 30 litrowego – pozostaje 24 litry do załadowania
  • Cena
  • Niezbyt wygodne/twarde pasy na ramiona

Serdecznie podziękowania dla Kuby za udostępnienie plecaka, dla Rafała za nagrywanie (test nagrany jeszcze w Iranie). Test poskutkował tym, że sam kupiłem JetForce – bardzo podobny ale od BlackDiamonda – model Halo 28. Postaram się zrobić dokładniejszy test tego plecaka w ciągu najbliższych tygodni.


Dodaj komentarz

Sezon na freeride się skończył?

Nic podobnego. Jeśli usłyszycie takie stwierdzenie w kwietniu czy maju – odpowiedzcie jasno: to bzdury. Freeride w maju moze tak samo satysfakcjonujacy a często nawet lepszy niz w lutym.
Różnica między dobrym zjazdem zimą a wiosną jest jednak zasadnicza: o ile zimą szukamy maksymalnego opadu śniegu, unikamy słońca w parę dni po dużym opadzie i po prostu zależy nam aby jeździć w puchu, to wiosną szukamy właśnie słońca i wcale nie interesują nas świeże opady.
Wiosną w górach, przy ujemnych temperaturach nocą – ze śniegu robi się lodoszreń – prawdziwy beton, po którym jazda jest niebezpieczna i nieprzyjemna. Kiedy jednak na lodoszreń świeci jakiś czas słońce, jej górna warstwa mięknie i topi się. Tworzą się grudki lodu niepołączone ze sobą – wiosenny firn. Tego właśnie szukamy. Taki wiosenny firn to kwintesencja wiosennego freeride’u. Kiedy jednak podczas słonecznej pogody poczekamy zbyt długo – firn zmieni się w mokry, grząski śnieg, w którym jazda jest ciężka i trudna.

Idealne warunki nie panują z reguły długo – na danym stoku nie więcej niż godzinę-półtorej w ciągu dnia. Pocieszające jest to, że idealne warunki na jednym stoku (np. o wystawie wschodniej) będą nieco wcześniej (np. od 10 do 11), a na innym (np. o wystawie południowej) będą trochę później (np. od 11 do 12). Do tego ma znaczenie wysokość: wyżej, gdzie jest zimniej, lodoszreń stopi się później niż niżej/cieplej. W ten sposób jest szansa na fajne warunki nawet przez 3 godziny, a na mocno północnych szerokościach geograficznych, gdzie wschód słońca w maju jest np. już o godzinie 3-4 rano, nawet jeszcze dłużej w ciągu każdego dnia.

Do freeride w wiosennym firnie trzeba dostosować też sprzęt: o ile zimą można było chodzić skitoury na fokach, o tyle podejście na betonowej lodoszreni wymaga często raków, czekana, a narty musimy przypiąć wtedy do plecaka. Oczywiście jeśli mamy budżet – możemy użyć innych środków transportu: helikoptera czy skutera śnieżnego.

Lecę szukać idealnego wiosennego firnu aż za koło podbiegunowe już za 2 tygodnie – 20 kwietnia. Będę jeździł w lapońskim masywie Kebnekaise, na szwedzko-norweskiej granicy. Trzymajcie kciuki.


2 Komentarze

Trójka trójce nierówna

Uważajmy: w Tatrach TOPR ogłosił właśnie trzeci stopień zagrożenia lawinowego.

Nie mogę jednak nie zrobić małej dygresji na temat trójki, która jest dla mnie najbardziej niejasnym komunikatem spośród wszystkich. Bo o ile stopnie drugi i czwarty – są dla mnie stuprocentowo jasne i czytelne, o tyle przy trójce mam zawsze niepewność: co robić.

Czasem trójka jest taka, że przy zachowaniu dużej ostrożności, delikatnym przejeździe pojedynczo i bez obciążania pokrywy, przy dodatkowej uwadze poświęconej na obserwację gór wkoło, nawisów, slajdów itd – można działać poza trasą, szczególnie tam gdzie konsekwencje złapania przez lawinę mają spore szanse nie być śmiertelne. A czasem trójka to taka „prawie czwórka” gdzie moje umiejętności oceny się kończą i dla mnie ryzyko jest za duże (należy jasno powiedzieć: przy czwórce nie idę nigdy poza trasę). I pewnie dlatego tę trójkę bym podzielił na 3A i 3B. A która trójka jest obecnie? Nie wiem, nie jestem w górach…

Przypominam też link do aktualnego komunikatu jest tu: http://lawiny.topr.pl/