Biegówek miałem spróbować jeszcze w grudniu na Mazurach, ale jak pamiętacie zimę w Polsce mieliśmy i wciąż mamy raczej kiepską… Tymczasem w Warszawie śnieg nie roztopił się jeszcze do zera – szczególnie w lasach i parkach, więc zdecydowałem, że w sobotę rano spróbuję pobiegać na nartach.
Buty swoje już miałem, ciuchy zdecydowałem się użyć te w których biegam. Potrzeba było mi nart i jakiejś wytyczonej trasy. Na skraju lasku bielańskiego, jakieś półtora kilometra ode mnie, jest wypożyczalnia biegówek prowadzona przez pasjonatów biegania na nartach: http://bielany.warszawa.pl/wypozyczalnia/
Za półtorej godziny wypożyczenia nart i kijów zapłaciłem 20PLN. W pobliżu wytyczonych jest kilka tras – ja biegałem na podstawowej pętli o długości 1,5km. Warunki były ponoć trudne, śnieg bardzo twardy, i rzeczywiście przez pierwsze kilkaset metrów – za każdym razem kiedy próbowałem oprzeć się na tyłach/cholewkach butów – a w przypadku butów do biegówek, nie ma tam żadnego podparcia 🙂 – leżałem na ziemi. Ale po kilku minutach złapałem o co chodzi i poszło już trochę lżej. Myślę, że to fajna opcja na aktywność fizyczną zimą w mieście. Długoterminowe prognozy pogody nie wyglądają co prawda obiecująco, ale może za rok uda się pobiegać więcej… kto wie?
9 lutego 2014 o 6:44 PM
Wszystko fajnie, ale co naładowałeś do tego plecaka? Chyba nie łopatę? 🙂
9 lutego 2014 o 6:48 PM
wszelkiej maści ciuchy… nie byłem pewny jak duży to wysiłek, i czego będę potrzebował. Skończyło się na tym, że było dość ciepło, więc do plecaka poszła jeszcze kurtka 🙂 masz rację – tym razem łopaty nie było…