W ciągu ostatnich lat na stokach wydarza się coraz więcej wypadków śmiertelnych. Jazda po ubitym nie wymaga już wielkich umiejętności, ludzie jeżdżą coraz szybciej a kaski na niewiele się przydają. Jest jednak jedna rzecz, którą uważam za szczególnie niebezpieczną: to funcarving.
Funcarving, to jazda po ubitym śniegu, na szerokim stoku, na krótkich nartkach o małym promieniu skrętu i bez kijów. Funcarver jeździ na (relatywnie) dużych prędkościach. Nie na aż tak dużych jak na konkretnych zjazdowych nartach, ale na wystarczająco dużych, aby sobie i komuś zrobić krzywdę przy zderzeniu. Na czym polega jednak główny problem?
Ano na tym, że szczytem szpanu w funcarvingu jest dotykać ręką stoku podczas jazdy. Większość funcarverów specjalnie się przekrzywia, żeby tylko dotknąć – śmiesznie i nieporadnie to wygląda i jest raczej niegroźne, ale są też tacy, którzy nauczyli się wykonywać bardzo długie, głębokie skręty na (relatywnie) dużej prędkości – i dzięki dużej sile odśrodkowej jeżdżą w dużych przechyłach i rzeczywiście szorują rękawicą po stoku. To powoduje, że na szerokim stoku tacy funcarverzy jeżdżą od boku do boku, czasem wręcz wychodząc z zakrętu pod górę.
Większość ludzi zatem zjeżdża w dół, z wyjątkiem kilku bezmózgów którzy śmigają w poprzek stoku. Łatwo sobie wyobrazić rezultat na zatłoczonym stoku: wypadek.
Problem polega również na tym, że funcarverzy niewiele robią sobie z uwag pod swoim adresem. Jeżdżą po zatłoczonych stokach, często przecinają drogę małym dzieciakom. Prędkości jakie rozwijają w połączeniu z bardzo krótką, niemal dziecięcą nartą powodują, że często nie mają kontroli nad kierunkiem jazdy i jeżdżą na granicy wywrotki.
Wszystkie znane mi poważniejsze wypadki i kolizje narciarzy na stokach wydarzyły się z udziałem funcarverów. Jaka na to rada? Cóż. Do głupiego nie trafi, że jest głupi. Jedyna rada, to przenieść się na bardziej strome stoki, bo na stromym funcarver pojeździć „nie umi”. Ciężko tylko poradzić coś rodzicom z dzieciakami, które się uczą…
21 stycznia 2014 o 3:25 PM
Facet ale pieprzysz teraz mało kto wręcz na palcach jednej ręki można policzyć kto jezdzi fun lub body carving a dlaczego bo ten sprzęt już powoli wyginoł .Wiem bo sam jezdzę tak i uważam na ludzi a zwłaszcza na dzieci.Chciałem dodać że ja przeważnie jeżdzę zagranicą : Austria , Włochy , Francja
21 stycznia 2014 o 3:40 PM
ja funcarverow widuje na stokach. pol biedy, jesli robią to przy pustym stoku. ale widuje również idiotów którzy pędzą w poprzek stoku albo czasem lekko pod górę.
21 stycznia 2014 o 3:44 PM
chuj ci w leb. bede jezdzil jak bede chcial.
21 stycznia 2014 o 8:47 PM
Powiem szczerze ja jeżdze fun od kilku lat i chyba ze 2 osoby widziałem tak jezdząc więc ja niewiem gdzie ty ich widzisz a tym bardziej w Polsce.