Już tylko trzy tygodnie zostało do ukoronowania sezonu w norweskich fiordach. Bilety już kupione: Warszawa-Kopenhaga-Oslo-Molde. A w Molde – górskiej stolicy Norwegii – czekać na nas będzie ponad 100-letni drewniany szkuner Solli i jej kapitan (chyba trochę młodszy?). W norweskich górach Møre og Romsdal helikoptery są zakazane. Ratraków, wyciągów, ubitych tras, tłumu i innych elementów psujących krajobraz i nastrój – też rzecz jasna brak. A zatem czekają nas podejścia na fokach i zjazdy w totalnej dziczy, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Łódka przez tydzień będzie naszym mieszkaniem i jednocześnie pływającą bazą wypadową z której rozpoczynać będziemy podejścia. Nie szykujemy się na specjalne wygody: pod pokładem śpi się na kilku drewnianych kojach – to samo pomieszczenie pełni też rolę messy. Netu pewnie nie będzie. Jeść będziemy to co złowimy i sobie ugotujemy. Do dzikiego brzegu w większości miejsc zapewne nie da się przybijać samym statkiem, więc trzeba zabrać ponton i co rano na raty przewozić nim cały sprzęt na brzeg. Mimo wszystko zapowiada się fajna zabawa.
Planujemy dzienne przewyższenia po około 1000 metrów verticala. Trzymamy kciuki za pogodę i ostro przygotowujemy się kondycyjnie do wyprawy. Wylot: 20 kwietnia. Więcej info na bieżąco na blogu…