Problemy z wiązaniami i ich nieprawidłowe ustawienie prowadzi często do poważnych wypadków zakończonych uszczerbkiem na zdrowiu. Zdarza się, że wiązania nie wypinają się, kiedy powinny. Znam przypadki, kiedy podczas prowizorycznych testów, wiązania (czasem tylko w jednej narcie) z niewiadomej przyczyny blokowały się i uniemożliwiały wypięcie po przyłożeniu dowolnie dużej siły dającej się wygenerować w domowych warunkach. Dodatkowym problemem są stosowane w ostatnich latach i używane przez wielu freeriderów różne standardy buta narciarskiego: skiturowe, freeturowe, alpejskie, a ostatnio z wymiennymi wkladkami do podeszwy. Niektóre buty z niektórymi wiązaniami zwyczajnie nie chcą się wypinać.
Panaceum na te problemy jest test i ustawienie wiązań na specjalnej maszynie do mierzenia siły wypięcia wiązań. Ponieważ kupiłem ostatnio nowe buty, których skorupa była odrobinę krótsza od starych – musiałem i tak wyregulować wiązania. Postanowiłem podczas regulacji przetestować swoje wiązania na takiej maszynie, a przy okazji podyskutować z fachowcami na temat regulacji wiązań.
Okazuje się, że przyczyną problemów opisanych powyżej jest budowa sprężyn w wiązaniach. Sprężyny te mogą również mieć niejednorodną i różną od siebie strukturę, mogą też być trochę inaczej zahartowane, przez co identycznie ustawione na lewej i prawej narcie mogą w rzeczywistości mieć różną siłę wypięć. Sprężyny mogą się również starzeć, przez co rzeczywista siła wypięcia nie będzie odpowiadać tej którą widzimy ustawioną na skali DIN wiązania. Jeśli sprężyna była ustawiona długi czas na konkretną siłę, a następnie wyregulowano wiązanie inaczej – może wystąpić podobny efekt „pamięci” sprężyny. Wszystko to przemawia właśnie za regularną diagnostyką wiązań.
Działanie maszyny polega na przyłożeniu rosnącej siły do wpiętego w wiązanie buta i sprawdzeniu kiedy wiązanie się wypnie. Test powtarzany jest dla tylnej części wiązania (wypięcie pionowe) i dla przedniej (wypięcie boczne). Przed testem należy wprowadzić do maszyny parametry narciarza: płeć, wagę, wiek, wzrost, umiejętności/styl jazdy i długość skorupy buta. Po przeprowadzonym teście maszyna pokazuje serwisantowi jak należy skorygować ustawienia wiązań, a po korekcie test jest powtarzany. Na końcu, po finalnej weryfikacji otrzymujemy wydruk ze wszystkimi parametrami obliczonymi przez maszynę. Na zachodzie takie wydruki mogą być wymagane przez ubezpieczyciela w razie wypadku, jednak w Polsce nie znam ubezpieczyciela, który tego by wymagał.
Po ustawieniu wiązań może zdarzyć się, że lewa i prawa narta będzie miała nieco inne parametry ustawień wiązań – i nie ma w tym nic dziwnego, bo dokładnie tak działa maszyna, mierząc faktyczne siły wypięć a nie polegając na skali DIN skalibrowanej przez producenta.
Wypada dodać, że nie wszystkie maszyny nadają się do testowania wiązań pinowych (w szczególności np. ta na której ustawiane były moje wiązania na fotkach). Jak opisał mi czytelnik – Mariusz Jasiński z Wrocławia, do testowania pinów nadają się w szczególności (ale zapewne nie tylko) maszyny firmy Montana (wcześniej pod logo Wälzholz-Huber) z serii Jetbond ST/SK i Jetbond M. Faktycznie – zweryfikowałem to – Mariusz ma rację.
Jeśli więc jesteście w 95% populacji narciarzy i macie wiązania alpejskie lub skrzynkowe (frame) – nie macie się czym przejmować – każda maszyna da radę, ale jeśli używacie wiązań pinowych (technicznych), musicie dopytać serwisanta o kompatybilność maszyny z Waszymi wiązaniami. Raz jeszcze podziękowania dla Mariusza za ten risercz.
Tak wygląda wypięcie buta na maszynie podczas testów:
Na koniec napiszę tylko, że w polskim internecie jest sporo tekstów reklamowych (nigdzie nie oznaczonych jako reklamowe – to niestety zmora sieci), powtarzających słowo-w-słowo różne bezsensowne mity (np. to, że w fakt, że na nartę freeride’ową działa większy moment siły jest jakimś powodem do innej diagnostyki wiązań, itp.). Wszystkie te teksty reklamują jedną jedyną maszynę diagnostyczną: Jetbond. Nie ma nic złego w Montana Jetbond, i nie ma nic złego w maszynach konkurencyjnych firm, np: Wintersteiger, o ile każda z nich obsługiwana jest przez przeszkolonego fachowca. Nie polecę Wam więc żadnej konkretnej maszyny. Napiszę tylko, że jestem zwolenników małych, nie-sieciowych serwisów, gdzie rotacja pracowników nie jest duża, i korporacja nie wyznacza targetów. W małych serwisach pracują często sami właściciele i pasjonaci narciarstwa (a nie przypadkowi ludzie) i moje osobiste doświadczenia z takimi serwisami są DUŻO lepsze. Nie będę więc polecał Wam serwisów w supermarketach, Decathlonach, czy w Ski Team.
Koszt diagnostyki i regulacji wiązań na maszynie:
- Warszawa, Legion Serwis przy ul. Belgradzkiej (na Ursynowie, niedaleko metra Natolin): 30 PLN standard, 50 PLN ekspres (to tam testowałem swoje)
- Kraków: Rowmix przy ul. Mogilskiej (na Grzegórzkach): 35 PLN – poza sezonem zadzwońcie wcześniej, czy na pewno maszyna jest dostępna
- Wrocław: Koenig Serwis przy al. Hallera (niedaleko SkyTower): 39 PLN
- jeśli znacie ceny i punkty w innych miastach – piszcie śmiało w komentarzach
Wydaje się, że warto wydać nieco ponad trzy dychy i mieć pewność, że nasze wiązania wypinają się prawidłowo.
PS. na tym blogu zdarzają się wpisy powstające przy współpracy z różnymi firmami i takie sytuacje są zawsze jasno oznaczone. Ten wpis nie jest przez kogokolwiek sponsorowany.
16 marca 2018 o 9:32 AM
Przepraszam za sarkazm ale gdyby eksperci zajmujący się testowaniem wypinania wiazań pracowali w Euro NCAP, crash test samochodu wygladałby tak: auto rozpędzone do 5 km/h wjeżdża w styropianową ścianę i na podstawie lekko wgniecionego zderzaka eksperci ocenialiby co dzieje się z tym autem podczas zderzenia czołowego na drodze przy prędkościach rzędu 60-70 km/h. Można przyjąć, że te maszyny sprawdzają siłę w warunkach statycznych, które mogą całkowicie różnic się od warunków dynamicznych. Nie uwzględnia się sił związanych z bezwładnością, nie uwzględnia się momentu skręcającego nartę, skręcającego but, wygięcia narty, tego że rzeczywiste wypięcie odbywa się w czasie setnych sekundy, kiedy powstaje ogromny opór związany z koniecznością natychmiastowego zerwania sił tarcia but-wiazanie… Każde laboratorium wytrzymałościowe wyśmiałoby taki test…
16 marca 2018 o 10:57 AM
Tomku,
z całym szacunkiem – tutaj ZUPEŁNIE się z Tobą nie zgadzam.
niestety czasem nie masz trochę pojęcia o czym piszesz.
1. istnieją oczywiście różne niestandardowe kąty wypięć. na nartę działają różne siły i różne momenty sił w różnych płaszczyznach i punktach przyłożenia. w rzeczywistych warunkach podczas dużej prędkości następuje wypięcie dynamiczne, które jest inne niż wypięcie statyczne (testowane na maszynie) – PEŁNA ZGODA
2. nieprawdą jest, że wypięcie statyczne ma się nijak do wypięcia dynamicznego: to zwykła fizyka ciała stałego – oba typy wypięć są ze sobą związane. Im bardziej ściśniesz wiązanie, tym trudniej mu się wypiąć zarówno statycznie jak i dynamicznie. Im bardziej je zluzujesz, tym łatwiej: zarówno statycznie jak i dynamicznie. Maszyna do wypinania została zaprogramowana dokładnie tak jak trzeba: algorytm służący do diagnostyki doskonale opisuje te zależności między wypięciem statycznym i dynamicznym. NA SERIO myślałeś, że jest inaczej? 🙂
3. nieprawdą jest, że różne niestandardowe i złożone kąty wypięć mają się nijak do standardowych kątów testowanych na maszynie: pionowe i boczne. Są ze sobą WPROST związane: to również zwykła fizyka. Siły oraz momenty sił można zwyczajnie rozłożyć na składowe i te składowe działają właśnie na pionowe i boczne wypięcie. Maszyna do wypinania została zaprogramowana tak, aby badać te właśnie kąty.
4. nie na darmo część ubezpieczycieli na zachodzie wymaga certyfikatów z testów wiązań na maszynie.
5. nie ma czegoś takiego jak “siła związana z bezwładnością ruchu” – studiowałem fizykę – uwierz.
6. jeśli piszesz o tym, by nie wierzyć w marketing – nie powinieneś wierzyć w niego raczej Ty – mówię o marketingu producentów wiązań. Tam jest przecież tylko kilka zwykłych sprężyn. Założenie jest takie, że powinny chronić skomplikowany układ mięśniowo-kostny człowieka. Niestety nie zawsze to działa.
Serdeczne pozdro,
Rafał
16 marca 2018 o 11:24 AM
Cóż – w takim razie to dyskusja pomiędzy fizykiem, a inżynierem fizykiem / mechanikiem / konstruktorem / wytrzymałościowcem z prawie 20 letnim stażem w tworzeniu różnych ustrojstw do testów (branża samochodowa) takich o jakich Kolegom od wiazań się nie śniło 🙂
16 marca 2018 o 1:37 PM
Tomku, jeśli zajmujesz się bezpieczeństwem w branży samochodowej (zakładam więc, że pracujesz w dziale R&D bezpośrednio w dużym koncernie), to wiesz, że np. testy EURO NCAP na które się powołujesz odbywają się ze zderzeniem w ścianę. W praktyce (w realu) nigdy nie występują takie zderzenia jak podczas testów, a znacznie bardziej skomplikowane sytuacje (pod różnymi kątami, podczas rotacji, w inne auta, uderzenia po wcześniejszych uderzeniach, uderzenia z innymi prędkościami i tak dalej). Można bardzo dużo mówić o tym, jak bardzo takie testy odbiegają od prawdziwych sytuacji i jak bardzo są bez sensu.
Jednak w tych testach jednak chodzi o konstrukcję pewnego modelu uderzenia i zachowania auta (albo buta narciarskiego). Teoria dobiera więc model prosty do testów i jednoznacznych wyników (uderzenie auta w ścianę, wypięcie pionowe lub boczne) oraz takie, które są sensownie związane z przykładami prawdziwych przypadków. A praktyka pokazuje, że całkiem dobrze się to sprawdza. Nie ma tu marketingu. Zwykła fizyka.
16 marca 2018 o 8:49 PM
Czytam Twoje argumenty i powiem jedno, rzadko się zdarza, żeby na „internetach” osoba z którą podejmuje się dyskusję, przytaczała sensowne, logiczne argumenty, a Ty takie przytaczasz. Dalsza dyskusja, chociaż ciekawa i pouczająca, byłaby dyskusją „akademicką”, co niekoniecznie interesowałoby pozostałych Czytelników. Zgodzę się z Twoim ostatnim zdaniem, że musimy założyć pewien model, wszystko uprościć, i na tym opierać nasze badania. Jeżeli w przypadku wiązań rzeczywiście wystarczy zastosowanie tak prostego modelu i ma to odzwierciedlenie w praktyce – ok, niech tak będzie. Napisałeś że maszyny testowe posiadają „algorytm służący do diagnostyki doskonale opisuje te zależności między wypięciem statycznym i dynamicznym” – nie, nie wiedziałem o tym, założyłem że maszyny są bardziej „głupie”. Użyłem też błędnego określenia „siła związana z bezwładnością ruchu”, chodziło mi po prostu o siły bezwładności. Natomiast nadal nie jestem przekonany co do jednego – biorąc pod uwagę obecne możliwości techniczne, według mnie maszyny do testów wiązań powinny być o wiele bardziej zaawansowane. Jak napisałem wcześniej, dziwi mnie fakt, że pomimo „kosmicznego” rozwoju technologii, niektóre rzeczy prawie stanęły w miejscu. konstruktorzy powinni przynajmniej przewidzieć dodatkowy test polegający na bardzo szybkim wypięciu buta w dwóch płaszczyznach i sprawdzenie sił. Znowu użyję dzikiego porównania – wyjmowanie korka z butelki wina za pomocą korkociągu. Wyjmując płynnie i powoli, korek pięknie wychodzi z butelki. Ale gdyby szarpnąć bardzo gwałtownie za korkociąg, wyrwiemy go z korka lub rozwalimy sam korek. Rozumiesz różnicę ? Podczas gwałtownego pociągnięcia za korkociąg, powstaje ogromna dodatkowa siła, związana z pokonaniem sił kontaktowych / tarcia statycznego. Gdyby korek był wykonany z ciężkiego materiału, powstałaby kolejna siła utrudniająca jego wyjęcie – siła bezwładności. Dlatego jak dla mnie test polegający na płynnym i powolnym wypinaniu buta z wiązań wydaje się niewystarczający do określenia rzeczywistych sił wypięcia.
20 marca 2018 o 9:52 AM
Dzięki za ten komentarz (wybacz spóźnioną reakcję)… z Tobą też fajnie się dyskutuje, i nie sposób odmówić Ci racji w wielu miejscach (np. zbyt uproszczony model, różnice w modelu statycznym i dynamicznym). Rozumiem, że nie jesteś fanem maszyn i polegasz bardziej na skali DIN i kalibracji producenta. Serdeczne pozdro!
16 marca 2018 o 11:39 AM
Dodam jeszcze że prawda jest taka, że poziom zaawansowania stacji testowych (praktycznie wszystkich dostępnych na rynku) to lata 80-te może 90-te… Od tego czasu w wiązaniach nastąpiły kosmetyczne zmiany, ogólna zasada działania nie zmieniła się, w sumie po co zmieniać to, co działa. Look trochę swego czasu eksperymentował, ale jak widać wszystko umarło. Ale sam się dziwię, że żadna z firm nie wdrożyła jeszcze prawdziwej stacji testowej, testującej dynamicznie wiązania. Być może jest to spowodowane ceną i brakiem zgodny producentów wiązań na ujawnienie wszystkim swojej wiedzy i doświadczenia.
16 marca 2018 o 10:15 AM
P.S. Prosty test: przy ustawieniu siły wypięcia wiazań powiedzmy na 10 DIN, wkładamy nogę do buta i wpinamy do narty. Następnie powoli skręcamy nogę żeby wypiąć but. Najprawdopodobniej wpierw skręcimy sobie kolano, niż dojdzie do wypięcia buta. Natomiast podczas gleby nawet nie poczujemy kiedy wypięły się obie narty. Działają wtedy siły związane z bezwładnością ruchu. Podsumowując nie wierzcie w marketing 🙂 Jasne można wydać kasę na test siły wypięcia na takiej maszynce dla psychicznego spokoju ale w żaden sposób nie przełoży się to na Wasze rzeczywiste bezpieczeństwo w górach.
16 marca 2018 o 10:42 AM
P.S.2. Ok to jeśli jesteś taki mądry to napisz, jak należałoby w takim razie przeprowadzić test, żeby miał on cokolwiek wspólnego z rzeczywistością ? No to już piszę. Po pierwsze, narta razem z wiązaniem i z butem musi zostać zamocowana w specjalnym oprzyrządowaniu, umożliwiającym jej dowolne wygięcie „w górę” oraz „w dół” oraz jej dowolne skręcenie CW i CCW. Samo wypięcie należy przeprowadzić dynamicznie, poprzez kontrolowane (droga + siła), bardzo szybkie uderzanie przynajmniej trzema lub czterema siłownikami w odpowiedniej sekwencji (jeden z boku blisko przedniego wiązania, drugi z boku blisko tylnego wiązania, trzeci z tyłu, czwarty z boku po drugiej stronie blisko przodu lub tyłu). Oczywiście cała sekwencja musi trwać powiedzmy 0,025s. I tutaj trzeba wykonać kilkanaście testów za każdym razem zmieniając ustawienie skręcenie vs wygięcie vs sekwencję uderzeń. Dopiero taki test mówi COKOLWIEK o rzeczywistej sile wypięcia. Następnie trzeba skorelować wyniki takiego skomplikowanego testu z opisywaną, prymitywną maszyną, która wykonuje test statyczny i dopiero wtedy na niej można testować tysiące kolejnych egzemplarzy wiązań tego samego typu. I właśnie w ten sposób testuje się fabryczne wiązania, na samym końcu nanosząc laserowo (osobno na każdym egzemplarzu) linię względem której później ustawiamy każde wiązanie. Bez korelacji można sobie testować we świat i tak nic to nie da.
16 marca 2018 o 5:02 PM
Bezpieczeństwo maluchów jest najważniejszą rzeczą, jaką musimy im zapewnić podczas wyjazdu. Jeśli chodzi o miejscówki, to ja ze swojego doświadczenia mogę szczerze polecić stację narciarską Ryterski Raj w małopolskiem. Mega podejście do klienta. Wychowałem tam już dwójkę dzieci 😀 http://ryterskiraj.pl/kontakt/ Tutaj możecie dokonać rezerwacji
1 kwietnia 2018 o 10:44 PM
Witam. Gdzie kupowałeś buty i jak się sprawdzają?
1 kwietnia 2018 o 11:17 PM
Hej. Kupilem buty w outlecie w piasecznie. Wiem: kiepskie miejsce na kupno butów. Ale przymierzylem w tym roku wczesniej z 10 par i zadne mi nie pasowaly. Te weszly idealnie. Niestety jednak okazalo sie na stoku, ze po godzinie prawy but wciska sie w wystajaca kosc na podbiciu – niestety taki mam ksztalt prawej stopy – mialem juz ten problem wczesniej. Poszedlem wiec do bootfitera, do serwisu NTN. Ci goscie są magiczni. Dali jakies wkladki, cos podpilowali, gdzies cos ujeli (mimo ze nie mogli zdzialac niz w tym konkretnym miejscu bo byla uszczelka). Efekt: jest MEGA. CALY DZIEN w bucie: mega trzymanie, zero dyskomfortu. Musze napisac o tym osobnego posta – bo dzialanie serwisu NTN w Wawie zasluguje na mega uznanie.
1 kwietnia 2018 o 11:57 PM
Czasem warto zdać się na opinię bootfitera przy wyborze butów. Co do NTNu słyszałem podzielone opinie.
Pytałem jak się jeździ, bo bywały problemy z piszczelami w tych modelach.
1 kwietnia 2018 o 11:59 PM
Nie mam zadnych problemow z piszczelami poki co. Mam bardzo dobra opinie o tych butach, ale moze wplywac tez to, ze przesiadlem sie z miekkich skiturowych kapci black diamond. W porownaniu do tamtych te salomony qst sa mega twarde, ale po interwencji ntn – wygodne.
Mozesz napisac wiecej o tych podzielonych opiniach?
2 kwietnia 2018 o 10:51 PM
Przepraszam, ale nie chciałbym nikomu wystawiać złej laurki.
5 lutego 2020 o 11:27 AM
Pragnę się nieco wtrącić i dodać swoje 3 grosze. Producent nart i wiązań pisze na swoich produktach że nie ma możliwości ustawić owych wiązań tak, by zadziałały w każdych warunkach. Z producentem kłócić się nie zamierzam.
17 lutego 2020 o 12:36 AM
Mama pytanie, zakładając iż są odpowiednio ustawione wszystkie powyższe parametry, które umożliwiają sprawne wypięcie narty, a samo obuwie jest źle zapięte (spory luz), to czy taki błąd może skutkować nieodpowiednim naciskiem i co za tym idzie nie wypięciem narty?
17 lutego 2020 o 12:38 AM
Zly rozstaw wiązan w stos do skorupy buta jest niebezpieczny: moze powodowac zarówno niewypinanie sie narty jak też wypadanie buta z narty w konkretnych sytuacjach. Dobry serwis powinien dobrze ustawic wiązanie do buta.
17 lutego 2020 o 8:28 AM
Źle się zrozumieliśmy. Rozstaw zapięcia narty, nacisk są ustawione właściwie co do rozmiaru skorupy i wagi. Natomiast klamry skorupy buta są źle zapinane. Z dużym luzem, przez co noga jest luźna w obuwiu. Wiem, niedozwolone, ale czy ma to wpływ na wypinanie narty/ brak wypinania
17 lutego 2020 o 9:09 AM
Ok. Rozumiem. I nie wiem co odpowiedziec. Wydaje sie ze luzny but moze przyczynic sie do powazniejszych kontuzji (ze zlamaniem piszczeli wlacznie). Ale to tylko moje wydawanie sie. Nie jestem w stanie odpowiedziec logicznie na to pytanie.
18 lutego 2020 o 6:00 PM
Witam serdecznie. Widzę że wątek o wiązaniach jeszcze aktywny. Chciałem podzielić się swoimi spostrzeżeniami co do regulacji siły wypięcia. Z tego co pamiętam zawsze miałem ustawioną silę wypięcia na 7 (but 315, wzrost 184 waga 85, wiek 50+, zaawansowany) , przed tym sezonem wykombinowałem sobie że skora nartka ma już trochę lat to sprężyny trochę siadły i dodałem ok 1/3 działki. W styczniu przydarzyła sie wywrotka na przeciętnej prędkości ale nartka wypięła kolano nie boli więc pomyślałem nawet że może ta siła jest za mała. Dzisiaj podjechałem do serwisu żeby sprawdzić siły wypięcia na maszynie i szok !!! Po 20min odbieram nartki i serwisant mówi że było dużo za dużo i mam nastawione przód 4,5 i tył 6. Przy próbie rozmowy że to raczej dużo za mało pan oznajmił że maszyna jest homologowana i tyle ma być. Po powrocie do domu sprawdziłem na kalkulatorach w necie i wychodzi że powinno być 7. Z tabelki papierowej co leżała w garażu na półce też ma być 7. Z ciekawości zapiąłem buta i sprawdziłem tak organoleptycznie jak mocno trzyma, but wypina pod niewielkim nawet naciskiem z boku. Czyli na trasie przy trochę większej prędkości i na odsypie albo na dziurze zostaje na jednej narcie. Ciekawy jestem Waszych doświadczeń z ustawianiem wiązań. Pozdrawiam.
4 kwietnia 2021 o 1:08 PM
Ciekawi mnie bardzo ,co to byłza serwis i czy serwimen też ma homologacje . Proszę jeszcze o model tej maszyny.Proszę o nnformację
na e,maila.Dziękuję