Dziś parę fotek z naszej przygody za Mnichem: #KapitanPlaneta – którą zapowiadałem na blogu parę razy. W kolejnych postach trochę szerzej opiszę garść rad na temat całonocnego biwaku wysokogórskiego z punktu widzenia osoby początkującej – czyli mojego.
A w kilku słowach: nocleg był świetny i po dobrym przygotowaniu nie było nawet za wiele dreszczyku adrenaliny. Wiedzieliśmy dobrze co zrobić, jak się zachować, mieliśmy dobry sprzęt. Całkiem dobrze obaj przespaliśmy noc. Dużo cięższy był ranek i wiatr w porywach do 70kmh, który był w stanie nas przewracać, a potem zjazd w bardzo ciężkich warunkach śniegowych.

Podejście bardzo relaksujące, nie musieliśmy się nigdzie śpieszyć, bo nie planowaliśmy wracać tego dnia 🙂

Marcin dobrał słabe buty, ale ponieważ szliśmy powoli, ciesząc się pogodą wtedy jeszcze nie popsuło mu to humoru.

Zgodnie z prognozą powoli psuje się pogoda. Nadciągają chmury i rośnie siła wiatru. A my zgodnie z planem wybieramy miejsce na biwak i zaczynamy kopać. Problemem jest bardzo mała ilość śniegu – dlatego musimy uspać górkę, którą potem będziemy drążyć.

W już wydrążonej jamce jest znacznie cieplej. Na zewnątrz było -10, u nas po pewnym czasie zrobiło się +5. Mieliśmy kuchenkę, więc posilaliśmy się ciepłymi posiłkami.

Śpiwory i płachty biwakowe zdały egzamin na piątkę. Na fotce Marcin jeszcze przed zaśnięciem. Do snu sznurowaliśmy kaptury tak, że wystawały nam tylko nosy. Było naprawdę cieplutko, mimo, że byliśmy w śpiworach w samej bieliźnie.
W tym tygodniu postaram się opisać sprzęt jakiego używalismy (nie będzie product placement) i napisać parę rad dla początkujących adeptów biwakowania zimą wysoko w górach.
Pingback: Serdeczne pozdrowienia dla strażników TPN | nakreche