Wróciłem już z Chile. Narciarsko może dupy nie urwało – głównie przez ciepłą zimę i El Nino, ale to w końcu pierwszy raz w życiu Ameryka Południowa, nowa kultura, nowi ludzie – wyjazd bardzo fajny i udany.
Teraz mam trochę szoku: biuro, praca, młyn, kocioł. Mam jednak chwilę, i chciałbym napisać Wam o jedzeniu, którego udało mi się spróbować.

Na początek klasyk: Bifo de Lomo con Agregado – czyli dosłownie: stek wołowy z dodatkiem. Dodatkiem z reguły może być puree, ryż, frytki czy sałatka. Da się znaleźć niewydumane miejsca w Bellavista, gdzie zapłacicie za to 20pln i będzie naprawdę pycha.

Kieliszek Pisco Sour – to standardowy chilijski aperitif. Do mocnego alkoholu Pisco dodaje się ubite białko jajka, cukier trzcinowy, dużo soku z limonki i cynamon. Serwuje się schłodzony. Pycha! Od około 9 złotych w podstawowych miejscach do 20 w lepszych.
![Kolejny chilijski klasyk - Chorillana [czyt. korijana]. Frytki, a na nich na bogato kawałki grillowanego mięsa polane żółtym serem. Jeśli mam być szczery - mi nie podeszło. Bardzo ciężkie - nawet z dużą ilością czerwonego wina. 35 złotych. Duuużo.](https://nakreche.files.wordpress.com/2014/08/2014-08-16-17-37-06-1.jpg?w=820&h=569)
Kolejny chilijski klasyk – Chorillana [czyt. korijana]. Frytki, a na nich na bogato kawałki grillowanego mięsa polane żółtym serem. Jeśli mam być szczery – mi nie podeszło. Bardzo ciężkie – nawet z dużą ilością czerwonego wina. 35 złotych. Duuużo jedzenia.

A skoro jesteśmy przy winie. Tak często podaje się Una Copa di Vino de la Casa – czyli kieliszek wina domowego. Prawie się wylało. Ale przynajmniej nikt nikogo o skąpstwo nie posądzi! Nnnno! 9-12pln.

Jeśli nie ma wina stołowego, można dostać małe butelki (0,375l), co jest idealnym rozwiązaniem dla kogoś kto jak ja – podróżuje sam. 20-35pln.

To z kolei to rekomendacja Lonely Planet: El merluza a la trauca – morszczuk pieczony w folii w zaprawie z chorizo. Ponoć typowy dla chile – i choć może nie wygląda – jest bardzo pyszny. Około 40pln.
28 sierpnia 2014 o 3:11 PM
Zdjęcie Chorillan’y to piękna reklama wegetarianizmu. Pycha! 😉
28 sierpnia 2014 o 3:12 PM
:-)))))
31 sierpnia 2014 o 9:20 PM
Ale mi narobiłeś smaka!
31 sierpnia 2014 o 9:26 PM
😉 smacznego!
Pingback: Odcinek #1: Chile | nakreche