Używałem już różnych środków transportu na nartach: od bardziej trywialnych (wyciąg, podchodzenie) do bardziej unikalnych (łódź, latawiec, skuter, ratrak, helikopter). Pomysł z końmi świtał mi w głowie, odkąd przeczytałem o tym, że w Kirgistanie żyje ich ponad 400 tysięcy. Pomyślałem, że jeśli nie zrobimy tego tutaj, nie zrobimy już nigdy w życiu. No bo gdzie jeszcze na świecie narodowy sport to polo na koniach zdechłym kozłem? Albo w którym innym kraju narodowy drink to sfermentowane końskie mleko? Jeśli nie teraz – to nigdy. Musiałem namówić Rafała i zaczęliśmy rozpytywać. Okazało się, że Slava zna Emila, a Emil zna Omurbeka, który jest głównym leśniczym nieopodal wsi воз учук, 35km od Karakola. I tak dotarliśmy do Omurbeka – wesołego Kirgiza ze złotymi zębami od ucha do ucha. Jeśli ktoś z czytających chce to powtórzyć, to podaję namiary do Omurbeka, za jego zgodą: +996 779 78 1445 albo +996 709 78 1445 – a współrzędne GPS: 42.552571N 78.758613E – ale uwaga! da się dotrzeć TYLKO wysoko zawieszonym 4×4 (nie widzieliście nigdy takiego błota w Polsce). Myślę, że utargujecie do 30-40$ za osobo-konia za dzień. Pamiętajcie, że Omurbek musi jechać z Wami i zwieźć Wasze konie z góry po tym jak przesiądziecie się na narty. Podane ceny są przy dwóch osobach. Przy większej liczbie ludzi będzie taniej na głowę. Ale i tak te 30-40$ to taniej niż skipass w Austrii. Omurbek zrobi Wam trwający 5 minut instruktaż: naprzód tu „CIU” i lekko batem po dupie (końskiej, nie swojej ani Omurbeka), stop to „TRRRR” i lejce do siebie, lewo-prawo to lejcami lewo-prawo – koniowi skręca się wtedy głowa, a za głową idzie reszta konia – w sumie proste. No i w siodle trzeba siedzieć „kak mongoł” – czyli nisko i się nie bać, bo inaczej koń ponoć to wyczuje i was zrzuci. W sumie Omurbek był zdziwiony, że potrzebujemy instruktażu, bo w Kirgistanie na koniu umie jeździć każdy – jak na rowerze.

Pingback: Tego jeszcze nie było… | nakreche
1 marca 2015 o 4:51 PM
No to mi się pierwszy raz nie podoba. Biedne zwierzęta.
1 marca 2015 o 5:41 PM
Kurwa, jak mogłeś to robić tym biednym zwierzakom? Jakby tobie jakieś tłuste dupsko wsiadło na kark i kazało zapierdalać przez zaspy to byś był szczęśliwy?
1 marca 2015 o 6:17 PM
Hmmm. Właściciel wydaje się sprawiać im dużo gorsze rzeczy np. ciągając nimi bale drewna. Po prostu tutaj życie ludzkie ma mniejszą wartość, a co dopiero końskie. Czy to mnie usprawiedliwia? Nie wiem.
Ale jak poczułem że koń ma za ciężko, to postanowiłem że moje tłuste dupsko już na niego nie wsiądzie, zdjąłem narty i zjechałem na dół.
1 marca 2015 o 6:14 PM
Fajna relacja i mnie się podoba Wasza przygoda.W innej szer.gegrficznej pracują zaprzęgi psów a w innej wielbłądy itp. I do Anty – Fanki: a kotlecika na obiadek już wciągnęłaś?i romiarek masz słuszny!
1 marca 2015 o 7:22 PM
Ha,ha,raczej się ciesze,bo koniki zarobiły na dobry posiłek.Pisz więcej,bo lubie Cię czytać.pozdro
1 marca 2015 o 7:50 PM
2400 to wysoko koniem! Wyobraź sobie konia na Rysach! 🙂 A skąd zaczynaliście?
1 marca 2015 o 7:53 PM
Zaczynaliśmy w sumie nie tak nisko, bo kolo 1900-2000 wiec tego przewyzszenia nie bylo wiele…
1 marca 2015 o 8:00 PM
a co to? Kucyki dostaliście, czy jak? Jakieś małe te konie!
1 marca 2015 o 8:11 PM
Tez tak nam sie wydawalo. Wychodzi na to ze konie z mongolii i kirgistanu sa troche mniejsze. Taka rasa.
1 marca 2015 o 8:41 PM
Gdyby nie ten śnieg to myślę, że Wasze tyłki nie byłyby problemem dla takiego konia. On potrafi chyba dzwignąć więcej i raczej lekko nie pracuje. To silny kuc a nie koń z krakowskiego rynku. Chociaż może trzeba zapytać o Waszą wagę Panowie;)
3 marca 2015 o 3:54 PM
Hejka,
kon musi byc niski bo z wysokiego nie podniesiesz kozła i to zdechłego.
Jak patrze na ostatnie zdjecie …. nie zalożyłeś przypadkiem nart tył na przód ? 🙂
Arek
3 marca 2015 o 3:59 PM
Mam twin tipy 😉
3 marca 2015 o 4:43 PM
Aha,
a lejce to wodze 😉
i nie zawsze dupa idzie za głową. Sprawdzałem.
3 marca 2015 o 4:44 PM
Cholera, no wiesz – ja mialem crash course dla nowicjuszy w kirgizkim dialekcie rosyjskiego. Ty jestes PRO.
3 marca 2015 o 4:49 PM
Ja tez newbie, moze dlatego ze wlasnie dupa nie robila tego co powinna.
Ale mam dwie kobiety w domu ktore mnie bacikiem jak powiem lejce. 🙂
4 marca 2015 o 9:23 AM
hehehe 🙂
wiesz – to moze poruszasz sie z innymi predkosciami. bo ja to jak kowboj przez stepy, żując słomkę w ustach i podziwiając kaktusy wkoło 😉