Słuchajcie. Są święta, więc dziś bardziej lajtowo…
Jesteśmy wszyscy obżarci do granic możliwości. Więc ja idę dalej z tematem i zarządzam głosowanie na najlepsze żarcie po nartach. Poniżej kilka propozycji.
Alaskański Łosoś z Pacyfiku a do niego butelka Alaskan Amber
Przepyszny dziki łosoś z Pacyfiku. Mieszkańcy Alaski są bardzo dumni z łososia, który nie jest hodowany na farmach i karmiony paszą i antybiotykami jak te z Norwegii czy Szkocji. I rzeczywiście alaskański łosoś jest przepyszny. O ile w Anchorage można znaleźć całkiem dobre i wykwintne restauracje, o tyle okolice Valdez, to proste przydrożne bary i zwykły fish&chips. Do niego butelka piwa Alaskan Amber 🙂 Niewiele rzeczy smakowało mi lepiej.
Japońskie Yakitori i Sake
Japonia to nie tylko sushi. Często po nartach na Hokkaido chodziliśmy na przepyszne szaszłyki Yakitori. Moje ulubione – to wołowe (na fotce) lub jagnięce, ale mogą też być z kurczakiem czy warzywami. Japońska wołowina jest równie pyszna jak argentyńska. Do Yakitori oczywiście buteleczka Sake. Yakitori zawsze wprawiało nas w wyśmienity humor po nartach. Zaraz, zaraz… A może to było Sake? 😉
Tyrolski Tafelspitz i Flying Hirsch
Moim ulubionym daniem w Tyrolu jest Tafelspitz podawany na sposób wiedeński. To po prostu wołowina gotowana w rosole (podawana w garnku z zupą i warzywami), a obok niej: chrzan, pure i szpinak na ostro z czosnkiem. Jeśli nie jedliście – bardzo polecam. Za fotki specjalne podziękowania dla Łukasza. Twierdzi, że na fotce jest dinozaur 🙂 Po sycącym Tafelspitz można skusić się na kilka „latających jelonków” (patrz: foto)
Gruzińskie Chaczapuri zapijane gruzińskim winem
Gruzini słyną z pysznego wina, którego wypiliśmy sporo jeżdżąc w Kaukazie. A co do wina? Chaczapuri, czyli gruziński rodzaj pizzy, na trochę innym cieście, z trochę innym tłustym serem, którego na dodatek jest dużo więcej, niż mozarelli we włoskiej wersji. Innymi słowy Chaczapuri to kaloryczna, serowa bomba, czyli idealnie na uzupełniający energię Apres-ski po męczącym dniu spędzonym na turach…
No to jak? Głosujecie na coś? A może proponujecie własne wnioski/potrawy? Śmiało. I Wesołych Świąt!
19 kwietnia 2014 o 8:57 PM
Japońskie Sake, zdecydowanie !!!!! ;))) odkrycie roku!
19 kwietnia 2014 o 8:58 PM
Oj pamietam, pamietam. 🙂 na cieplo, prawda?
20 kwietnia 2014 o 6:53 AM
Nie jadlem pozostalych, ale tafelspitz jest wysmienity.
21 kwietnia 2014 o 8:43 PM
pelna zgoda
20 kwietnia 2014 o 6:31 PM
Kurde, a gdzie apfelstrudel?!!!!
21 kwietnia 2014 o 8:43 PM
ok, poddaje sie – powinien byc dodany 😉
21 kwietnia 2014 o 7:43 PM
Wlasnie. Gdzie Apfelstrudel mit Vanila ? We Wloszech deska serow i wedlin zdecydowanie. (A w Gruzji masz literowke – Chaczapuri )
21 kwietnia 2014 o 8:43 PM
Arek, literowka (po angielsku jest chyba przez „kh” – stad blad) – dzieki – poprawilem. 🙂
apfelstrudel – no fakt 🙂 ale to na deser… na danie glowne – ja bardzo lubie wolowinke…
wlochy… sery, wedliny – super 🙂 fakt 🙂
3 Maj 2014 o 5:24 PM
A u nas się mięso z rosołu zawsze marnuje, a w Tyrolu taki przysmak! :))
3 Maj 2014 o 5:36 PM
Dokladnie taka sama byla moja reakcja kiedy jadlem to pierwszy raz!