Ostatnie dwa tygodnie – to ostry zapierdol w Atenach po kilkanaście godzin dziennie, mało mający wspólnego z nartami – dlatego też rzadko coś tu wrzucam… Znajomi wrzucają na fejsa fotki z nart – a mnie zżera zazdość: już niemal zapomniałem o Soelden kilka tygodni temu.
Fotka obok prezentuje dzisiejsze podejście do lądowania znad Alp na lotnisko w Monachium – ech… Jak widać tam śniegu pod dostatkiem. A tymczasem moje biegówki na Mazurach w Święta to spory znak zapytania. Ponoć deszcz zmył tam większość śniegu, a reszta się właśnie dotapia.
Tyle po stronie minusów.
Teraz plusy.
Po pierwsze: sprawdzam pogodę w miejscówkach gdzie będę jeździł i nie wygląda to źle. Kaukaz, Hokkaido i Alpy: sypie. OK.
Po drugie: nie chcę zapeszać, ale wygląda na to, że jedna wielka firma doszła do wniosku, że może dorzuci mi coś za heli w fajnym miejscu, o ile ja dojdę do wniosku, że ich produkty są naprawdę dobre (a są). Gdyby się to udało byłoby naprawdę świetnie.
Po trzecie: Japonia już za miesiąc. Mamy zarezerwowane naprawdę niedrogie bilety do Osaki, a potem z Honsiu na Hokkaido, mamy pensjonaty, kapsuły, mamy fajną paczkę. Zostało jeszcze do ustalenia jak dotrzemy z Sapporo do Niseko, może uda się też ściągnąć jakieś mapy topograficzne, kompletujemy sprzęt. Będzie fajnie.
20 grudnia 2013 o 5:35 PM
Bratysława, Sofia, a teraz Ateny… Gdzie Ty pracujesz?
24 grudnia 2013 o 10:45 AM
XC: pracuję w konsultingu. Jak wszystko: ma swoje dobre i slabe strony. Pozdrawiam na Swieta.