Jak co roku, jest teraz taki moment, że z pewnością kilkoro znajomych zadzwoni do mnie i zada mi to samo pytanie: „Rafał, to gdzie pojechać na narty w Alpy? Poleć coś.”.
Nieważne czy narty z rodziną, z paczką, czy wyjazd męski czy w dwie pary… Warianty są różne. Ale lista wspólnych warunków jakie najczęściej słyszę w takich sytuacjach, to:
- ma być nie za drogo
- ma być nie za daleko
- ma być fajna pogoda
- ma być śnieg i dużo tras
Po takim wstępie od razu skreślam Francję i Szwajcarię. Nie da się tam dojechać „na raz” autem bez noclegu, a samolotem jest raczej za drogo. Po chwili zastanowienia odpadają również Niemcy – Alp tam za wiele nie ma, a te porządne miejsca w Niemczech, jak Garmisch-Partenkirchen do tanich na pewno nie należą.
W grze pozostają zatem Włochy i Austria, a tu rozstrzygającym warunkiem jest pogoda.
Bo choć czy to Tyrol (Austria), czy Południowy Tyrol (Włochy) – a geograficznie to z reguły nie więcej niż kilkadziesiąt kilometrów w linii prostej – istnieją w sieci wytłumaczenia naukowe, czemu statystycznie we Włoszech jest więcej słońca. Meteorolodzy ględzą coś, że te chmury jakoś magicznie zatrzymują się nad najwyższymi graniami oddzielającymi Austrię i Włochy i pozostają w Austrii, i że tworzą się bardziej na północnych niż południowych zboczach. Nie wiem dokładnie i chyba nie o to chodzi, żeby tłumaczyć czemu tak jest. Faktem jest, że jeśli sprawdzicie statystyki słonecznych dni w roku – miejscówki narciarskie w Austrii nie mają porównania do tych we Włoszech.
A więc Włochy. A co we Włoszech? Odrzucam od razu te dalekie z Polski regiony jak np. wspaniała Dolina Aosty, gdzie jedzie się autem tyle co do Francji. Trzeba wybierać Dolomity. Ponieważ kolejny warunek przekazywany przez znajomych mówi, że ma być sporo tras, stoków i pewny śnieg nawet wiosną, odrzucamy te mniejsze miejscowości, jak Vipiteno, Passo Tonale i kilka innych. Zostaje nam kilka największych: Kronplatz, Val Gardena, Bormio/Livigno czy Cortina d’Ampezzo no i słynna Madonna di Campiglio. Z tych wszystkich miejscówek moim zdaniem najbardziej przystępny cenowo zespół trzech kurortów w Dolinie Słońca: Folgarida, Marilleva i Madonna di Campiglio.
Rzućcie okiem np. na to – byłem tam kilka lat temu:
Czteroosobowe mieszkanie z wyposażoną kuchnią to koszt około 2200-2600 PLN za tydzień (cena różni się w zależności od miesiąca). Jeśli jedziecie we czwórkę – na głowę wychodzi 550-650 PLN! Na terenie kompleksu jest spożywczak, więc nie musicie stołować się w knajpach, ale najważniejsze jest to, że te mieszkania są położone niemal NA TRASIE: wychodzicie, zapinacie dechy i jazda.
Uprzedzam jednak: słowo „apartament” w tytule – to lekka przesada: ot, zwykły kwadrat w Alpach – nie liczcie na luksusy – kompleks ma już ze 30 lat i czasy świetności za sobą. Musicie też wiedzieć, że te mieszkania są po „tańszej” stronie górki – czyli we Folgaridzie i Marillevie, w przeciwieństwie do luksusowej i szpanerskiej Madonny. Oczywiście jeśli kupicie skipass na całe Val Di Sole – macie bezproblemowy dostęp do stoków w całej Dolinie czyli grubo powyżej 100 kilometrów tras. A jeśli jedziecie naprawdę późną wiosną i obawiacie się o śnieg – kilkanaście kilometrów dalej jest zawsze w razie czego lodowiec.
Podsumowując: polecam Wam Marillevę i uważam, że w takiej cenie ciężko będzie dostać czegoś co byłoby: nie za daleko, ze sporą szansą na fajną pogodę i z dostępem do takiej liczby tras.
3 listopada 2013 o 9:43 PM
Cześć Rafał,
generalnie się z Tobą zgadzam. Val di Sole objechałem dość dokładnie i trudno o tańszy wyjazd z takimi warunkami narciarskimi ale… trzeba być świadomym kilku rzeczy. Włosi za wszystko sobie doliczają np. sprzątanie czy przejazdy slalomów na stoku. Do tego urządzeń tego typu jest mniej (np. nie widziałem tam pomiaru prędkości) i rzadziej w ogóle działają. Koszt jednego przejazdu to 1EUR (2-3 lata temu). Przy przykładowych 50 przejazdach na slalomie trzeba doliczyć 50 EUR do ceny :). Trasy są gorzej przygotowane niż w Austrii, gdzie ratraki potrafią wyjechać w trakcie dnia i poprawić trasę.
Natomiast na plus Włoch, jak dla mnie, zdecydowanie przemawia włoskie jedzenie 🙂
Podsumowując Val di Sole z jej klimatem zdecydowanie polecam. Kto tam nie był koniecznie powinien pojechać. Warto wykupić skipass Superskirama i co najmniej raz wybrać się do Passo Tonale na lodowiec i fajną czarną traskę. Co do Marillevy to zdecydowanie fajniej mieszkać w Marillevie 900 (można przy samej stacji gondolki), gdzie jest co robić wieczorem. Z ofert na ten sezon (2013/2014), które widziałem Free Ski Week (nocleg + skipass) można znaleźć już za 185 EUR od osoby.
udanego szusowania
Michał
3 listopada 2013 o 9:44 PM
Dzieki za wpis Michal! Udanego! 😉
4 listopada 2013 o 2:11 AM
Slalom? Pomiar czasu? Bez przesady, to jest na temat taniego wyjazdu rekraacyjnego na narty a nie zgrupowania kadry olimpijskiej 🙂 Za sprzatanie doliczaja wszyscy i wszedzie, chyba ze sam posprzatasz lokum przed zdaniem kluczy.
6 listopada 2013 o 10:39 PM
No kolego narciarzu!!! Przeczytałem wszystkie wpisy od deski do deski, obejrzałem zdjęcia i zapierające dech w piersiach niektóre filmy. Gratuluję bloga! Będę tu zaglądał często. Pozdrowienia. KIK
7 listopada 2013 o 11:03 AM
Witam i pozdrawiam! 🙂