nakreche

narty, na wiele sposobów, subiektywnie


Dodaj komentarz

Chopok: właśnie wróciłem.

Drugie narty w tym sezonie to Chopok i Jasna – właśnie wróciłem. Nie będzie jednak recenzji ośrodka. A to dlatego, że chociaż z reguły w dystansie trzech godzin od Krakowa nie znajdziecie nic lepszego – to dziś na Chopoku wiał halny i sypał ciężki, gęsty mokry śnieg. Większość wyciągów na samą górę pozostała więc zamknięta.

Po zjechaniu kilku razy z oślich łączek pozostało mi tylko przytroczyć narty do plecaka i wdrapać się na górę. Przyjemny, chociaż krótki zjazd i tyle.

Udało mi się przetestować mocowanie kamery GoPro do narty – efekty możecie zobaczyć na fotce. Kamera nie odpada – to najważniejsze.

Co poza tym? Hmmm. Grudzień, to za wcześnie poza trasę – ale wygląda na to, że na Chopoku będzie już niedługo można trochę pojeździć z boku od ubitego. Nie będzie to może freerajd jaki lubię: z pustką, wolnością od ludzi, maszyn i niezmąconym ręką ludzką krajobrazem – ale zawsze można potrenować i przygotować się do jakiejś większej wyprawy.

Byłem na Chopoku ostatnio z 10 lat temu – myślę, że sporo się zmieniło od tego tego czasu. Nie chcę więc pisać z pamięci. Wyskoczę tam jeszcze w tym sezonie i na pewno wtedy zdam jakąś szerszą relację. Tymczasem w najbliższych planach mam Krippenstein w styczniu i mam nadzieję, że wtedy da się już zjechać z trasy.

pozdrowienia!

Autor