Latałem w różne mniej lub bardziej bezpieczne regiony świata i jeździłem freeride na pięciu kontynentach. Mimo to, kiedy rok temu startowaliśmy do Teheranu, nie mogłem wyzwolić się z poczucia niepewności. W mojej głowie przewijały się rzeczowniki-hasła: fundamentalizm, terroryzm, bandytyzm, niebezpieczeństwo, dżihadyści.
Tymczasem sposób w jaki Iran pokazywany jest dziś w mediach – sposób który ukształtował nasze o nim myślenie – woła o pomstę do nieba. Bo w konkurencji na najprzyjaźniejszy naród na świecie – Irańczycy z pewnością byliby finalistami. A przecież to właśnie ludzie zostawiają w naszych wspomnieniach najbardziej żywy ślad odwiedzonego miejsca.
Ale Irańczycy to nie tylko życzliwość, gościnność i ciepło. To coś znacznie więcej. Irańczycy są narodem bardzo wykształconym, silnie zurbanizowanym, przedsiębiorczym i pracowitym, a przy tym wszystkim bardzo dumnym. Popełnilibyście wielkie faux-pas porównując Persów do otaczających ich zewsząd Arabów. Jestem pewien, że kiedy tylko znikną wszystkie sankcje nakładane przez zachód, Iran stanie się tygrysem bliskiego wschodu, a jego tłumiony potencjał rozkwitnie z pełną siłą.
Teraz wiemy już to wszystko i lecimy do Iranu uśmiechnięci. Chcemy spędzić przynajmniej dwa dni w Teheranie. Ale najpierw: wysokie góry i dzikie narty.