UVEX poprosił mnie o przetestowanie okularów narciarskich UVEX Sportstyle 302.
Gdzie mógłbym przetestować okulary przeciwsłoneczne do jazdy na nartach? Chyba nie ma lepszego miejsca, niż stoki włoskiej Doliny Słońca – Val Di Sole – wiosną. Praca bloggera jest ciężka. Jak pisałem wcześniej: spakowałem kanapki z jajkiem, wsiadłem w Rajan-era (#SekretyKuźniara), jestem i testuję.
Moje wrażenia:
UVEX Sportstyle 302 to nie są okulary, które założysz do miasta, jeśli chcesz coś wyrwać. Wyglądasz w nich jakbyś wyszedł z filmu puszczanego w latach osiemdziesiątych: ni to Terminator – ni to MacGyver – ni to mucha Tse-Tse.
Ale też Sportstyle 302 nie służy do wyrywania, a zdecydowanie bardziej przydaje się do jazdy na nartach. Okulary zrobione są solidnie, tworzywo jest przyjemne w dotyku, mają miękkie noski, co ma wpływ na komfort ich noszenia. Wentylacja szyb powoduje, że nawet, jeśli odrobine zaparują, i ruszysz na nartach do dołu – po dosłownie 2-3 sekundach po parze na szkłach nie ma śladu. Jest to najlepsza wentylacja szyb, jaką spotkałem w okularach – naprawdę działa. Pianka otaczająca oprawę szkieł ma za zadanie ochronę szkieł przed potem i dodatkowy komfort dla twarzy. Okulary posiadają wymienne boki: można założyć klasyczne okularowe zauszniki, ale zamiast nich w kilka sekund można założyć gumkę, co bardzo upodabnia okulary do gogli i powoduje, że nie spadną nam z nosa przy upadku, czy bardzo dynamicznej jeździe po muldach.
Generalnie okulary idealnie spełniają swoje zadanie i nie można się przyczepić do niczego z wyjątkiem designu – ale to już kwestia indywidualna. Potrzeba dokładnego zakrycia oczu przed promieniami z boku narzuca taki właśnie kształt okularów jaki mają. Jeśli komuś się nie podoba – musi kupić sobie okulary lajfstajlowe, w których ładnie będzie się prezentował, z pełną świadomością ich wad przy uprawianiu wyczynowego sportu.
Generalnie: Polecam!
Pingback: Behind the scenes… | nakreche
27 marca 2015 o 12:20 AM
Ale czy była Panda?! I jakiego koloru?
27 marca 2015 o 9:05 AM
wkurzyłem się strasznie. była cholerna szara, porysowana fiesta w cenie niebieskiej pandy, wyobrażasz sobie? spieprzyli mi wyjazd. czuje się jakbym pojechał na narty do niemiec. nawet pizza straciła smak.
27 marca 2015 o 1:49 PM
a jarmuż?
29 marca 2015 o 2:20 PM
Prawdziwy jarmuż tylko we Włoszech (wł. Cavolo). W Polsce podróby.
28 marca 2015 o 11:08 PM
Ta marka to legenda.
29 marca 2015 o 2:19 PM
Pełna zgoda!
29 marca 2015 o 2:14 PM
A mi się ta stylówa z opaską i okularami całkiem podoba. Wiadomo, że jak idziesz na plac zbawiciela na green smoothie z jarmużu to ich nie powinieneś ich zakladać, ale na stok są ok.
29 marca 2015 o 2:19 PM
Green smoothie z jarmużu… Łał. Szacunek. Nie znałem.
29 marca 2015 o 2:23 PM
PS. to nie opaska! to Buff!
29 marca 2015 o 3:00 PM
No to Ty się nie znasz na smoothich, a ja na buffach 😉 (można to odmieniać?)
29 marca 2015 o 9:25 PM
buffy – odmienia się zupełnie normalnie. Smoothiesy – nie jestem pewien.
31 marca 2015 o 9:58 AM
Też się zgodzę. Robią robotę i są zdecydowanie godne polecenia!
31 marca 2015 o 6:38 PM
🙂 spoko 🙂 jak zrobicie na Manfit trening dla narciarzy – dajcie znac – na pewno podlinkuję chętnie… ale przypuszczam, że dla Was to temat na jesień 😉 pzdr serdeczne!
Pingback: UVEX: letnia linia lifestyle | nakreche