Lato. Narty. Wydawałoby się, że te dwie rzeczy nie chodzą w parze. Większość ludzi którym mówię, że ostatni weekend jeździłem na nartach patrzy na mnie jak na wariata. A jednak! Nic bardziej mylnego.
W lipcu też da się pojeździć – i to całkiem przyjemnie. Może tylko po trasie, może nie przez cały dzień, może nie wszędzie. Okay. Ale: jest przynajmniej kilka znanych i fajnych ośrodków które po wjechaniu na odpowiednią wysokość (z reguły powyżej 3000 metrów) oferują kilkanaście/kilkadziesiąt kilometrów utrzymanych tras, sporą szansę fajnej pogody i całkiem puste stoki. W dodatku jeśli mamy szczęście – spotkamy w takich miejscach trenujących do olimpiady czy pucharu świata zawodników.
Co zatem robić, żeby fajnie pojeździć? Jest kilka zasad, których warto się trzymać:
1. Wstań wcześnie
Ponieważ słońce wschodzi wcześnie i operuje latem mocno – około g. 12-13 na stokach robi się wodno-lodowa breja. W krytycznym momencie ze śniegu zmieszanego z wodą może zrobić się zawiesina w którą narta bez stawiania oporów nawet w ruchu na boki. W takich warunkach można się już tylko ciąć. Dlatego trzeba wykorzystać każdą chwilę od samego rana, wjechać na górę pierwszą kolejką (czasem 7:45, czasem 8:15) i wykorzystać czas do oporu.
2. Użyj kremu z wysokim faktorem
Widziałem poparzonych ludzi na lodowcach. Jeśli zapomnicie się posmarować – możecie popsuć sobie wyjazd. Nie zapomnijcie o uszach i karku. I grubo kremu. Grubo.
3. Ostrożnie z krótkim rękawem.
Wiem, że wygląda fajnie i jeździ się przyjemnie. Ale szczególnie przy szybkim zjeździe upadek i poślizg po bardzo ostrym firnie (malusieńkich grudkach lodu) może skończyć się poważnymi otarciami (oby tylko do krwi).
A gdzie jeździć? Do niedawna latem moje ulubione było Soelden. Teraz niestety latem jest zamknięte dla narciarzy a otwarte tylko dla pederastów. Przepraszam. Pedestrianów. Mimo to jest jeszcze kilka miejsc do rozważenia:
1. Zaczynam oczywiście od najlepszego moim zdaniem Hintertux w dolinie Zillertal – ostatni zjazd z autostrady przed Innsbruckiem. 22km tras. All year round.
2. Masyw Dachstein w Karyntii. Bliżej dla Polaków niż Tyrol. Kilkanaście kilo utrzymanych tras. Fajnie.
3. Polsko-rosyjski „Kic” czyli Kitzsteinhorn w Kaprun / Zell am see. Nie lubię tego miejsca i nie polecam. Ale latem da się jeździć jeśli macie mus.
4. Szwajcarskie Zermatt i jazda na lodowcu Theodul. Ponad 25 km tras. W zimie w Zermatt jest doskonałe alpejskie Heli, a w lecie można jeździć po trasach. Jednak dla nas – Polaków: trochę drogo i trochę daleko.
Reasumując: jeśli jedziecie z Polski – polecam Tux i Dachstein. Szczególnie gdy dochodzi do nas kolejna pieprzona fala upałów – fajnie zrelaksować się na lodowcu!
25 lipca 2013 o 3:43 PM
To Ty Rafał jeździsz na Stockli?! Myślałem, że Rossi forever!
25 lipca 2013 o 3:57 PM
Stockli – pożyczyłem je na trasę (bo nie mam swoich nart na trasę). Fajna gigantowa narta, 180cm. Swiss made 😉
🙂 Rossi Forever! 🙂 zgadza się 😉
25 lipca 2013 o 3:47 PM
Rafał, latem fajne jest jeszcze Passo Tonale, lodowiec nie jest zupełnie płaski, więc można pojeździć (jeździłem tam latem, jakieś 15 lat temu, ale chyba nic się nie zmieniło). Oprócz tego (trochę bliżej): Pitztal – też fajny lodowiec
25 lipca 2013 o 3:57 PM
Marcin, dzięki za hint – rzeczywiście Passo Tonale powinno działać… (niestety Pitztal: 0 slopes open – sprawdziłem właśnie). Pozdrowienia!
25 lipca 2013 o 5:02 PM
Rafal, Ja bylem w lipcy na Stubei. Tez calkiem milo do 13tej. Potem plynie.
26 lipca 2013 o 9:02 AM
Ha, Arku! niestety http://www.stubaier-gletscher.com/pl/summer/ – mówi, że obecnie zero tras otwartych… Pozdro!
2 grudnia 2013 o 6:58 PM
pozazdrościć takiego lata
25 lipca 2015 o 8:28 AM
Dachstein to Styria 🙂 w Karyntii jest Mölltaller
25 lipca 2015 o 8:43 AM
Dzieki! Sprawdze i poprawie!